sobota, 22 października 2016
sobota, 1 października 2016
Rykowisko 2016
Post jest w trakcie pisania i będzie uzupełniony w tekst i zdjęcia.Te które tu zobaczycie służą mi tymczasowo jako hosting.
niedziela, 24 stycznia 2016
Skoszona łąka
Świeżo
skoszona łąka niczym magnes przyciąga różnego rodzaju amatorów
łatwego i szybkiego jedzenia. Już po pierwszych pokosach zjawiają
się pierwsze bociany które podążają za kosiarkami,maszynami
śmierci dla wielu gryzoni,ptaków,gadów,płazów itd. Oprócz nich
częstymi gośćmi są czaple,ptaki szponiaste,ssaki drapieżne. Na
to liczyłem rozstawiając zaraz po skoszeniu łąki swoją przenośną
czatownię pewnego popołudnia. Już po kilkunastu minutach zjawił
się bocian z pobliskiego gniazda i młody błotniak stawowy urodzony
w sąsiednim trzcinowisku.
Bocian
dostojnie przemierzał połacie skoszonej łąki by co chwilę
wyciągnąć coś spod trawy.
Błotniak
obserwował teren z krzaka czarnego bzu by po kilku minutach
wylądować około 70m ode mnie. Odległość zbyt duża na zdjęcia
ale ptak obrał mój kierunek i dość szybko przemierzył
kilkanaście metrów.Serce trochę przyśpieszyło bo prawie był w
zasięgu szerokiego kadru.Zacząłem w wizjerze budować kompozycję
gdy nagle marsz błotniaka zakłócił On-bohater mojego ujęcia.
Wdarł się bez pardonu na łąkę płosząc błotniaka.
Pomyślałem
szkoda bo mogła być fajna konfrontacja...Jednak to co zobaczyłem
przez następne 60 min uświadomiło mi dlaczego błotniak dał nogę.
Lis był prawdziwym egzekutorem dla dziesiątek norników,karczowników
i innych rannych bądź pozbawionych schronienia. Uwijał się jak w
ukropie co chwilę wyciągając coś spod traw. Po kilku daniach
nasycony zaczął sporządzać zapasy,zakopując swoje ofiary pod
trawami. Te 60 minut dało mi wiele ciekawych kadrów le i obserwacji
zachowań lisów. Krótki filmik w linku poniżej
https://www.youtube.com/watch?v=X8kxQqelRoA
Poniższy kadr darzę szczególnym sentymentem ponieważ wykonałem go w momencie gdy lis gonił z nornikiem w pysku prosto na mnie i prawdopodobnie trzask serii migawki zatrzymał go a dziwne okrągłe "coś" wzbudziło w nim mocne zaniepokojenie.Popatrzyłem w jego piękne oczy i pomyślałem sobie to,że to koniec spotkania gdy w tym momencie zaczęły bić dzwony na godz 20tą z wieży kościoła ewangelickiego w Wejsunach dźwięk których był niesiony taflą jez. Warnołty wprost do moich i jego uszu.Był to w tym momencie dla mnie niesamowity symbol na rozstanie z moim bohaterem,który popatrzył jeszcze chwilę i choć juz bardzo nieufnie to jednak pozostał jeszcze na scenie i dostarczył mi kilkunasty kadrów i wiele radości...
Jeszcze kilka kadrów z tego spotkania
Subskrybuj:
Posty (Atom)