sobota, 1 października 2016

Rykowisko 2016

Post jest w trakcie pisania i będzie uzupełniony w tekst i zdjęcia.Te które tu zobaczycie służą mi tymczasowo jako hosting.

niedziela, 24 stycznia 2016

Skoszona łąka

Świeżo skoszona łąka niczym magnes przyciąga różnego rodzaju amatorów łatwego i szybkiego jedzenia. Już po pierwszych pokosach zjawiają się pierwsze bociany które podążają za kosiarkami,maszynami śmierci dla wielu gryzoni,ptaków,gadów,płazów itd. Oprócz nich częstymi gośćmi są czaple,ptaki szponiaste,ssaki drapieżne. Na to liczyłem rozstawiając zaraz po skoszeniu łąki swoją przenośną czatownię pewnego popołudnia. Już po kilkunastu minutach zjawił się bocian z pobliskiego gniazda i młody błotniak stawowy urodzony w sąsiednim trzcinowisku.


Bocian dostojnie przemierzał połacie skoszonej łąki by co chwilę wyciągnąć coś spod trawy.



Błotniak obserwował teren z krzaka czarnego bzu by po kilku minutach wylądować około 70m ode mnie. Odległość zbyt duża na zdjęcia ale ptak obrał mój kierunek i dość szybko przemierzył kilkanaście metrów.Serce trochę przyśpieszyło bo prawie był w zasięgu szerokiego kadru.Zacząłem w wizjerze budować kompozycję gdy nagle marsz błotniaka zakłócił On-bohater mojego ujęcia. Wdarł się bez pardonu na łąkę płosząc błotniaka.

Pomyślałem szkoda bo mogła być fajna konfrontacja...Jednak to co zobaczyłem przez następne 60 min uświadomiło mi dlaczego błotniak dał nogę. Lis był prawdziwym egzekutorem dla dziesiątek norników,karczowników i innych rannych bądź pozbawionych schronienia. Uwijał się jak w ukropie co chwilę wyciągając coś spod traw. Po kilku daniach nasycony zaczął sporządzać zapasy,zakopując swoje ofiary pod trawami. Te 60 minut dało mi wiele ciekawych kadrów le i obserwacji zachowań lisów. Krótki filmik w linku poniżej

https://www.youtube.com/watch?v=X8kxQqelRoA








Poniższy kadr darzę szczególnym sentymentem ponieważ wykonałem go w momencie gdy lis gonił z nornikiem w pysku prosto na mnie i prawdopodobnie trzask serii migawki zatrzymał go a dziwne okrągłe "coś" wzbudziło w nim mocne zaniepokojenie.Popatrzyłem w jego piękne oczy i pomyślałem sobie to,że to koniec spotkania gdy w tym momencie zaczęły bić dzwony na godz 20tą z wieży kościoła ewangelickiego w Wejsunach dźwięk których był niesiony taflą jez. Warnołty wprost do moich i jego uszu.Był to w tym momencie dla mnie niesamowity symbol na rozstanie z moim bohaterem,który popatrzył jeszcze chwilę i choć juz bardzo nieufnie to jednak pozostał jeszcze na scenie i dostarczył mi kilkunasty kadrów i wiele radości...

Jeszcze kilka kadrów z tego spotkania